Do ołtarza z ojcem czy przyszłym mężem? 

wejscie-do-kosciola

Pomijając samą przysięgę wejście do kościoła jest jednym z bardziej stresujących momentów i bez wątpienia warto się zastanowić jak chcemy je zorganizować.

Od kiedy zaczęliśmy organizować naszą uroczystość chciałam, żeby to tata zaprowadził mnie do ołtarza. Jednak kiedy powiedziałam o tym mojemu narzeczonemu usłyszałam rzeczowe pytanie: „Jak to technicznie zrobimy?”. Zaczęliśmy oglądać przeróżne filmy na YouTube i okazało się, że nie zawsze wygląda to tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Wydaje mi się, że wynikało to ze stresu lub z układu kościoła. W przypadku wątpliwości lub stresu polecam szczerą rozmowę z przyszłym mężem i tatą. Usiądźcie i na spokojnie opowiedzcie sobie o swoich oczekiwaniach oraz wszystko wyjaśnijcie. Naszym problemem był natomiast układ kościoła, który nie pozwalał na to aby przyszły mąż czekał na mnie pod samym ołtarzem. Przy ustawieniu krzeseł dla państwa młodych i świadków nie było tam po prostu miejsca. Zastanawialiśmy, się również gdzie przywita nas kapłan. Tutaj bardzo pomocna okazała się rozmowa z księdzem, który podpowiedział nam co możemy zrobić, żeby wejście do kościoła spełniło nasze (w głównej mierze moje 🙂 ) oczekiwania i nie wyglądało przy tym na przekombinowane.

Padł również zarzut, że takie wejście faworyzuje pannę młodą. Dlaczego pan młody ma wchodzić do kościoła sam, bez specjalnej oprawy? Wcale nie musi tak być, wystarczy jedynie odpowiednio wszystko zaplanować. Rozwiązanie obydwu problemów jest bardzo proste. Wpuście do kościoła najpierw gości. Jeżeli czekają, aż Wy wejdziecie można poprosić świadków, żeby zaprosili ich do wejścia i zajęcia miejsc. Kiedy nasi bliscy zasiądą już w ławkach. Jako pierwszy wchodzi pan młody. Może iść sam, w asyście świadków, mamy lub innej osoby, którą wybierze. Wybór należy tak naprawdę do Was. Kiedy pan młody dotrze pod ołtarz rusza panna młoda z ojcem. Wydaje mi się, że nikt nie powinien czuć się poszkodowany czy niedoceniony.

Odprowadzenie panny młodej do ołtarza przez ojca to dla niektórych fanaberia, amerykański zwyczaj lub wręcz przedmiotowe traktowanie kobiety. Nie wiem dlaczego, ale najczęściej spotykam się z negatywnym podejściem do tego tematu, a według mnie jest to jedna z piękniejszych chwil podczas ślubu. Dla mnie – jako „córeczki tatusia” – to symbol przekazania przez ojca ukochanej córki pod opiekę mężowi. Jeżeli masz podobne do mojego podejście i łatwo się wzruszasz zadbaj o wodoodporny makijaż i przygotuj się że będzie ciężko, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jeśli będziecie mieli szczęście usłyszeć od taty to co my podczas przekazywania mnie pod ołtarzem gwarantuję, że na pewno zakręci Ci się łezka w oku. U mnie łezki prawie zmieniły się w wielkie grochy, ale nie o tym tutaj 🙂 .

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że są sytuacje, w których odprowadzenie panny młodej przez ojca jest niemożliwe. Przyczyn może być wiele, nikt jednak nie powiedział, że może to być tylko tata. Jeżeli masz w swoim życiu osobę, która zawsze o Ciebie dbała i znaczy dla Ciebie bardzo dużo, zawsze możesz ją poprosić o odprowadzenie do ołtarza. Niezależnie czy jest to mama, dziadek, brat, najlepszy przyjaciel czy ktokolwiek inny. Nie daj się stłamsić ludzkiemu gadaniu, że to jakaś fanaberia. Wychodzisz za mąż raz w życiu i masz prawo zrobić to po swojemu.

Nie twierdzę, że sytuacja w której państwo młodzi wchodzą do kościoła razem jest czymś gorszym. Oczywiście, że nie! Takie rozwiązanie również ma symboliczny wydźwięk, ponieważ pokazujecie wtedy całemu światu, że wchodzicie na wspólną ścieżkę i od teraz zawsze chcecie razem kroczyć przez życie. Dla niektórych jest to wręcz naturalne rozwiązanie, które jako pierwsze przychodzi im do głowy. W końcu to mąż staje się dla Ciebie najważniejszą osobą, a w związku z tym jest najlepszym kandydatem do odprowadzenia Cię do ołtarza. Rozwiązują się również inne problemy: Gdzie ma stać pan młody? Gdzie staną świadkowie? Jak tata ma „niepostrzeżenie uciec” z głównej alejki kościoła do ławki? W którym momencie ma Was przywitać ksiądz?

Pamiętajcie – oba rozwiązania są cudowne, bo niosą za sobą symboliczne znaczenie – choć w każdym przypadku jest ono nieco inne.  Nie twierdzę, że któreś z nich jest lepsze lub gorsze. Chciałam jedynie zwrócić Wam uwagę, że ten drobny element jest również bardzo ważny i warto poświęcić chwilę, aby wybrać ten wariant, który bardziej do Was przemawia.