Postanowienia noworoczne – konkurs PSC

Szalona zabawa sylwestrowa i Noworoczny „dzień wewnętrzny” za nami. Zaczynamy nowy rok. Większość ludzi drugiego stycznia rzuca się z wielkim zapałem do realizowania postanowień noworocznych. Zacznę chodzić na siłownię, nauczę się języka obcego, będę się rozwijać i tak dalej. Nie inaczej jest ze mną.

I tak oto w szale noworocznych postanowień postanowiłam w końcu je zrealizować. 🙂 Choć wydaje się to bardzo łatwe, wcale takie nie jest. Próbuję już kilka lat także wiem o czym mówię – uwierzcie mi na słowo. 🙂 Postanowień jest kilka – związanych ze mną, z blogiem, z naszą przyszłością. Mam postanowienia, tylko nie mam bladego pojęcia jak doprowadzić do wymarzonego celu. Może to lenistwo, może brak ogarnięcia, a może strach, że się nie uda i co wtedy ludzie powiedzą? Tak, niestety, cały czas się tego boję – ale dzielnie walczę i niech ten tekst będzie tego najlepszym przykładem. Gdzie w dzisiejszych czasach znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania jeśli nie w internecie. Przeszukałam kilka stron i blogów. Niby sensownie ludzie piszą – ok, zacznę od jutra. Jutro się ogarnę. JUTRO… I wtedy trafiam na Panią Swojego Czasu i konkurs. Pierwsza myśl – spróbuję, może Ola mną potrząśnie i powie jak ogarnąć ten burdel. Po chwili zwątpienie – przecież i tak nie wygram, a ludzie będą się śmiać z moich wypocin. I wiecie co? TRUDNO – założyłam tego bloga bo chcę się rozwijać, bo mam coś do powiedzenia, bo po prostu chciałam. I biorę udział w konkursie bo też chcę. 🙂 Chcę wreszcie ogarnąć siebie i nie odkładać na jutro.

Człowiek prowadzący własna firmę lub mama opiekująca się dzieckiem mają tysiąc razy mniej czasu, a przecież zdarzają się jednostki, które świetnie sobie radzą – ogarniają wszystko, a nawet więcej (tak, słowo „ogarnąć” będzie motywem przewodnim tego tekstu 🙂 ). A ja? Małe mieszkanie, do „zaopiekowania” tylko mąż, praca na etacie (nawet bez nadgodzin). W teorii mam kupę czasu, w praktyce też. Tylko że go marnuję i cały czas odkładam wszystko na jutro. Codziennie mam ogromną listę drobnych i ogromnych (dla mnie) rzeczy do zrealizowania. Mój perfekcjonizm ogranicza się do perfekcyjnie długiej listy TO DO. A potem? Potem wracam z pracy, ląduję na kanapie z laptopem na kolanach i marnuję swój czas. Bo przecież to co zaplanowałam mogę zrobić JUTRO (kolejne słowo przewodnie 🙂 ). NIE, NIE MOGĘ! Już mnie to denerwuje, ale sama nie wiem jak wyplątać się z tego bałaganu. I tym oto sposobem mało sprzątam, mało gotuję, niewiele robię żeby się rozwijać, nie piszę zbyt wiele na blogu – choć plan był ambitny i pomysły też mam.

To właśnie są moje cele – porządek w mieszkaniu, obiadki do pracy, „zaopiekowany” mąż, rozwój bloga, dbanie o siebie. I choć moje postanowienia dla kogoś obcego mogą wydawać się błahostką, to dla mnie są swoisty Everestem. Są dla mnie arcyważne, BO SĄ MOJE I CHCĘ JE WRESZCIE WDROŻYĆ W SWOJE ŻYCIE.

W związku z tym ogłaszam:

Chcę zadbać o siebie, męża i nasze gniazdko. Chcę rozwinąć Malutkiego Bloga w każdy możliwy sposób. Wierzę, że jeśli dowiem się jak zapanować nad swoim czasem, obowiązkami i przyjemnościami będę w stanie zrobić ABSOLUTNIE WSZYSTKO! Chcę to zrobić właśnie teraz, bo czuję, że to ten moment. Potrzebuję pozytywnego kopa, żeby złapać wiatr w żagle i wreszcie poczuć się pewna siebie. Uwierzyć, że potrafię, nie oglądając się na to co ludzie powiedzą. A przecież im wcześniej zacznę tym lepsza będę za kilka lat. Dodatkowo jeśli się nie ogarnę to nie wiem czy wytrzymam sama ze sobą. 🙂

Nigdy nic nie wygrałam, bo w sumie nie wierzę w szczęśliwy traf – o swoje szczęście trzeba walczyć. Także walczę, ale nawet jeśli nie wygram to ten tekst jest pewnego rodzaju publiczną deklaracją, a podobno to pomaga w realizacji celów – dodatkowo sprawdzimy czy to prawda. 🙂

Publikując ten tekst boję się jak diabli, ale już nie ma odwrotu – ZGŁASZAM SIĘ!!! 🙂 Trzymajcie kciuki. 🙂